enzonn enzonn

Historia damskiej bielizny

Bóg dał kobiecie nie tylko piękne kształty, ale też możliwość ich eksponowania. Producenci odzieży zaś pozwolili, żeby każda z nas czuła się wyjątkowo, ubierając to, w czym najlepiej się czuje. Co takiego jest w tej bieliźnie, że tak działa na nasze zmysły i że taką wielką uwagę do niej przywiązujemy? Czy to fakt, że jest najbliższą naszemu ciału rzeczą, czy po prostu moda, która powoduje, że chcemy nosić coś pięknego? Szlafroki damskie mogą przecież pełnić różne funkcje, przyjrzyjmy się zatem, jak to przebiegało na przestrzeni dziejów.

Historia bielizny
Dawno temu bielizna służyła wyłącznie, jako dodatkowe zabezpieczenie przed zimnej. Bynajmniej nie miała na celu wywoływać jakiekolwiek doznania estetyczne. Była, ot co i na tym jej zadanie się kończyło. W czasach średniowiecza nieco ją zmarginalizowaliśmy, tu i ówdzie uważało się ciało za coś złego i nie do pomyślenia było, żeby nadmiernie je eksponować. Stroje kąpielowe były jeszcze nieznane. Zresztą żadnej przedstawicielce płci pięknej nie przyszło do głowy, żeby w tak ostentacyjny sposób prezentować swoje ciało - przecież nazwano by ją ladacznicą.
Koszule noce były sukniami do ziemi z wykrojonym w kroku otworem, co ciekawe nawet stosunki seksualne przeprowadzane były bez zdejmowania tych osnów, no nadal nie do pomyślenia było, żeby kobieta i mężczyzna mogli się widzieć nago. Rewolucja przyszła dopiero później, ludzie jakoby zdjęli sobie klapki z oczu i zrozumieli, że ciało wcale nie jest czymś złym. Zaczęto produkować najprostsze szlafroki damskie, figi i biustonosze, które co prawda jeszcze wtedy nie miały zbyt wielkich walorów estetycznych, ale prezentowały się znośnie.
Dopiero po jakimś czasie moda przeszła prawdziwą ekspansję, porzuciliśmy reformy na rzecz stringów, a obszerne staniki na rzecz takich, które ledwo co zakrywają nasz biust. Bielizna nabrała całkiem nowego wymiaru, lepszego i bardziej ludzkiego w porównaniu z tym, jaka była kilka wieków temu. Dziś nikt nie dziwi się, że mamy na sobie niewiele, to jest całkiem normalne.